W krótkim czasie dostępu do internetu dostałam wiadomość: „dobrze się bawisz? – Tak odparłam”, bo przecież wszystko jest ok. Gdy usiadłam, po chwili dotarło do mnie, że bolą mnie kolana i to jedno tak mocno, że nie mogę nogi zgiąć, mięśnie łydek i ramiona od ciężkiego plecaka. A po dotarciu po ciemku do schroniska marzyłam o trzech rzeczach: ciepłym jedzeniu, prysznicu i by położyć się spać.
Jedziesz w góry? Przygotuj się odpowiednio!
Codzienność w górach.
Rano. Wychodzę ze schroniska, mocno rozgrzana, pierwsze wrażenie: o jest ciepło! Kilka kroków do przodu, wynurzam się zza schroniska, pierwszy mroźny wiatr przeszywa na wylot, mrozi aż do kości. Zapinam się pod szyję i ruszam dalej, po 15 minutach jest już gorąco. Zaczynam się rozpinać, po kolejnych 15 minutach chce mi się pić, więc się zatrzymuje, zdejmuje plecak, wyciągam ciepłą, przepyszną herbatę wypijam kubeczek i idę dalej. W międzyczasie zrobiło się zimno, więc zapinam się po szyję, znów. Mijam kolejne metry czuje głód, zatrzymuje się w zaspie śniegu, by wyciągnąć z plecaka czekoladę, posilam się, uśmiech pojawia się na twarzy, a żołądek dziękuję za dawkę energii.
Gdzie wędrują myśli.
Podczas wędrówki, szczególnie takie wymagającej, skupiasz całą swoją uwagę tylko i wyłącznie na zaspokojeniu swoich aktualnych potrzeb, martwisz się o to, by mieć ze sobą coś do zjedzenia i picia, myślisz gdzie dziś będziesz spać i czy zdążysz przed zmrokiem. Doceniasz najprostsze rzeczy. Cieszy Cię ciepły posiłek i możliwość wzięcia prysznica. Zjesz kawałek domowego ciasta i wydaje ci się ono najlepszym, jakie kiedykolwiek jadłeś, a herbata smakuje najlepiej, Jak byś nigdy wcześniej jej takiej nie pił. I wystarczy, że jest to ta sama zwykła czarna herbata, którą pijesz na co dzień i z taka samą ilością cukru co zwykle, a będzie tą najwspanialszą i nie potrzeba jej żadnych dodatków ulepszaczy smakowych, by cię zadowolić. Podczas kilku dni marszu gdzie twoim głównym zajęciem jest troska o najprostsze potrzeby i osiągniecie kolejnego szczytu twój mózg odpoczywa od codziennych trosk i zmartwień. Nie liczy się kolejny problem w pracy, konieczność zapłacenia rachunku czy korki na mieście.
Ucieczka od rzeczywistości.
Myślę, że każdy z nas ma coś co uwielbia. Taką czynność, która sprawia mu radość. Zrozumieją to osoby dla których bieganie, rysowanie czy nawet zmywanie naczyń powoduje oderwanie od rzeczywistości. Podczas pobytu w górach każdy dzień jest inny, wstaję rano by zobaczyć wspaniałe słońce oświetlające stoki, niesamowitą zieleń lub wspaniałe ośnieżone stoki. Ruszając w górę męczę mięśnie. Ale docierając na szczyt czuję ogromna satysfakcję z bycia tu gdzie właśnie jestem. Widzę dystans, który przeszłam, każdy krok, dzięki któremu jestem na szczycie. A droga w dół jest już przyjemnością, bo masz za sobą mały sukces, który powoduje, że lecisz, wydaje Ci się teraz wszystko możliwe. Gdy kończę dzień, zasiadam wieczorem w schronisku przy kominku, słucham historii innych piechurów, gdy nadchodzi noc kładę się spać, z nadzieją na kolejny wspaniały dzień.